Od wielu lat w krajach demokratycznych, jednym z głównych sposobów na wyrażanie sprzeciwu obywatelskiego, wywierania presji na władzy, kształtowania rzeczywistości, walki o swoje prawa, czy realizacji określonych postulatów grup społecznych i ich interesów, jest aktywizm. Charakteryzuje się on przede wszystkim doraźnością oraz tym, że skupia się wokół jednego problemu, ale niekoniecznie jest głosem określonych zrzeszonych w ramach stałego aktywu aktorów społecznych, których łączyłaby np. podobna pozycja społeczna. Zazwyczaj jest przeciwnie – to określony problem zrzesza jakąś grupę dość przypadkowych ludzi. W dobie intensywnego rozwoju internetu, aktywizm to już nie tylko, a może nawet coraz rzadziej, wychodzenie na ulicę i protesty czy demonstracje. Dzięki strukturze sieci społecznych, na których opierają się social media, łatwo jest dziś dotrzeć do dużej grupy, która z łatwością podpisze się pod kolejną wirtualną petycją w sprawie wycinki drzew, przebiegu drogi lub zamknięcia fermy futrzarskiej.
Takie zaangażowanie społeczne jest bardzo wyraźne i dominujące, ale czy pociąga za sobą realne zmiany w rzeczywistości? Coraz częściej wskazuje się na słabość tego typu działalności społecznej i potrzebę regularnie działających organizacji, takich jak chociażby związki zawodowe i obywatelskie organizacje pożytku publicznego, działające stale i strategicznie. Nie oznacza to jednak, że powinniśmy zupełnie zrezygnować z walki o bieżące, poszczególne sprawy, tylko na rzecz większych i dalekosiężnych planów, ale warto, w czasie kiedy aktywizm jest powszechną formą zaangażowania obywatelskiego, zwrócić uwagę, dlaczego często się nie sprawdza. Jak zostało wspomniane wyżej, aktywizm skupia się na walce z jednym nagle zaistniałym problemem, tym samym jest reaktywny wobec zastanej rzeczywistości, reaguje na to, co się wydarza. Nie ma w aktywizmie ambicji stałego zinstytucjonalizowanego działania na szerszą skalę, jak chociażby zwiększania liczby członków, czy dbania o utrzymanie już wywalczonego stanu rzeczy lub dalszego polepszania. Z tych względów właśnie, organizacje i choćby związki zawodowe mogą okazać się o wiele skuteczniejsze. Ich regularna praca zakłada realizację o wiele bardziej skomplikowanych postulatów, np. stale działająca organizacja rowerowa nie tylko urządzi protest ws. budowy drogi dla rowerów w określonym miejscu, przy określonej drodze, na konkretnym odcinku, ale też wykona analizę całej infrastruktury rowerowej miasta i zaproponuje samorządowi konkretne rozwiązania w tym zakresie.
Warto zatem krytycznym okiem spojrzeć na działalność aktywistyczną, której stawka w walce o poprawę rzeczywistości jest znacznie niższa niż codzienna praca organizacji społecznych, czy instytucji, a w ostatecznym rozrachunku jest też mniej skuteczna przez brak strategii i punktowy charakter działania.
Justyna Rembiszewska – doktorantka na Wydziale Historyczno-Socjologicznym Uniwersytetu w Białymstoku, przygotowuje doktorat w zakresie filozofii pracy. Członkini Partii Razem i aktywistka, współorganizatorka pierwszej demonstracji feministycznej w Białymstoku.