... ...

Jadłodzielnia na trudne czasy

Od blisko dwóch lat w Białymstoku funkcjonuje tzw. Jadłodzielnia - miejsce, do którego każdy może...

Piotr Kempisty

16 czerwca 2020 • publicystyka

Od blisko dwóch lat w Białymstoku funkcjonuje tzw. Jadłodzielnia – miejsce, do którego każdy może przynieść jedzenie, którego nie jest w stanie zjeść, a osoby potrzebujące otrzymają je za darmo. W lipcu 2018 roku otworzył je osobiście Tadeusz Truskolaski. Ideą Jadłodzielni jest przede wszystkim pomoc potrzebującym, ale ważne jest także przeciwdziałanie marnowaniu żywności – powiedział prezydent, który symbolicznie umieścił na półce przyniesione z domu produkty. Przyjrzyjmy się tej idei i temu jak działa w naszym mieście.

Skala marnotrawstwa

Dane są niepokojące. Aż 42 % Polaków przyznaje się do wyrzucania żywności, a 35 % z nich robi to kilka razy w miesiącu. Najczęściej wyrzucamy pieczywo, owoce, wędliny i warzywa. Polacy rocznie marnują 235 kg żywności na osobę, co w przeliczeniu na statystycznego mieszkańca, daje nam niechlubną piątą lokatę w Unii Europejskiej. Jednocześnie Według danych GUS w Polsce 5,4 % osób w 2018 roku żyło w skrajnym ubóstwie, tzn. poniżej kwoty pozwalającej w ciągu miesiąca nabyć dobra, które pozwolą na podtrzymanie funkcji życiowych i sprawności psychofizycznej.

Dlaczego marnujemy jedzenie? Głównie z powodu tego, że niewłaściwie je przechowujemy i nie pilnujemy terminu przydatności do spożycia. Robimy też nieprzemyślane, zbyt duże zakupy, których nie potrafimy w odpowiednim czasie “przejeść”. Poza stratą pieniędzy, które na nie wydaliśmy, jest też inny – być może nawet poważniejszy – aspekt. Marnowanie żywności jest bowiem bardzo poważnym problemem ekologicznym. Jej produkcja to ogromne obciążenie dla środowiska. Wyrzucone pokarmy to zmarnowane zasoby: woda, ziemia i energia zużywana do transportu, magazynowania i przygotowania. 

Talerz nie taki prywatny

Nie dziwi więc fakt, że produkcja żywności jest jednym z głównych czynników wpływających na zmiany klimatyczne i zanieczyszczenie środowiska. Odpowiada ona za 21-37 % globalnych emisji gazów cieplarnianych, z czego ok. 80 % pochodzi z rolnictwa. Produkcja żywności prowadzi także do wylesiania, utraty bioróżnorodności, zakłócania globalnego cyklu fosforowego i azotowego. Mniej więcej 40 % powierzchni Ziemi pozbawionej lodu to pola i pastwiska, których prawie 90 % wykorzystuje się do produkcji żywności. 

Jak widać, wpływ żywności na klimat i środowisko jest ogromny. Jednocześnie każdy z nas je, więc każdy – przynajmniej w teorii – dysponuje narzędziami do ograniczania emisji gazów cieplarnianych. Poza zmianą diety na mniej zasobochłonną i lżejszą dla środowiska (np. roślinną), czy ograniczaniem produkcji odpadów w domu w duchu zero- lub less waste, można przyczynić się także do zmniejszenia marnowania żywności poprzez zaniesienie jej do miejsca, z którego odbiorą ją potrzebujący. Na przykładzie Jadłodzielni widać jak ekologia potrafi łączyć się z solidarnością społeczną.

Z potrzeby dzielenia się

Punkty funkcjonujące w tej formule nawiązują do popularnego, zwłaszcza na Zachodzie, trendu o nazwie “foodsharing” (ang. “dzielenie się żywnością”). Idea narodziła się w Niemczech, rozprzestrzeniła się na cały świat i zrzesza także bardzo liczne grono w naszym kraju. Pierwsza Jadłodzielnia w Polsce powstała na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Z mapy stworzonej przez grupę Foodsharing Polska wynika, że obecnie w naszym kraju funkcjonuje już 100 miejsc działających na tej zasadzie. Miewają one różna formę. Niektóre to obszerne pomieszczenia wyposażone w urządzenia chłodnicze i regały, ale są też jadłodzielnie w formie wolnostojącej lodówki, np. na korytarzu w akademiku.

W naszym mieście działa ona w lokalu miejskim przy ul. Krakowskiej 1, w zabytkowej kamienicy Ginzburga z 1906 r., nieopodal Centrum Aktywności Społecznej. Jest czynna sześć dni w tygodniu, od poniedziałku do piątku w godz. Od 8:00 do 18:00, a w sobotę od godz. 10:00 do 14:00. Poza zapobieganiu marnowaniu żywności białostocka Jadłodzielnia ma także na celu m.in. pomoc potrzebującym, wzmacnianie więzi społecznych, działanie proekologiczne, edukację, a także kształtowanie świadomych zachowań konsumenckich. Operatorem opiekującym się tym miejscem jest wyłoniona w trybie konkursu Fundacja Spe Salvi z Białegostoku, zajmująca się pomocą osobom bezdomnym. Jej pracownicy otwierają i zamykają lokal, dbają o czystość, a także usuwają przeterminowane lub psujące się produkty.

Pilnują również, aby pozostawione produkty były zgodne z Regulaminem, bo do Jadłodzielni – nieco inaczej niż w większości punktów tego typu – nie można przynosić wszystkiego. Na półkach można zostawiać wyłącznie produkty hermetycznie zapakowane. Nie znajdzie się na nich miejsce np. na dania, które zostały nam na świątecznym stole. Miasto tłumaczy się względami sanitarnymi nie chce ponosić odpowiedzialności za ewentualne zatrucia. W przededniu świąt Bożego Narodzenia w 2019 roku, fundacja Spe Salvi zachęcała jednak do pozostawiania takich potraw w jej siedzibie przy ul. Warszawskiej 50.

Co zatem można przynosić do Jadłodzielni?

  • żywność, która jest świeża i nie przekroczyła terminu ważności do spożycia określonego na opakowaniu,
  • żywność, która przekroczyła datę minimalnej trwałości – „najlepiej spożyć przed”, ale nie przekroczyła terminu przydatności do spożycia – „należy spożyć do”,
  • produkty zapakowane fabrycznie,
  • produkty suche: kasze, ryże, makarony, mąki, cukry, ciastka, itd. (w tym również produkty suche, napoczęte starannie zapakowane),
  • zapakowane pieczywo i inne wyroby piekarnicze,
  • warzywa i owoce,
  • ryby w próżniowych „fabrycznych” opakowaniach z podaną datą – „najlepiej spożyć przed” lub „należy spożyć do”,
  • produkty w opakowaniach zamkniętych typu konserwy, słoiki, próżniowe itp.,
  • sery, jogurty, twarogi oryginalnie zamknięte,
  • pasteryzowane przetwory typu dżemy, soki, sałatki z umieszczoną informacją o składzie i dacie ich wytworzenia.

Jadłodzielnia nie przyjmuje:

  • produktów nadpsutych i przeterminowanych, które mają oznaki popsucia: nietypowy zapach lub kolor, mają wydęte wieczka,
  • produktów, które przekroczyły termin przydatności do spożycia – „należy spożyć do”,
  • produktów niepasteryzowanych, świeżego mleka i jego wyrobów,
  • surowego mięsa oraz produktów na jego bazie, np.: tatar,
  • surowych jaj oraz produktów na ich bazie, np.: domowe majonezy, ciasta z kremem, śmietaną lub innym podobnym nadzieniem podatnym na zepsucie,
  • produktów nadjedzonych, np. otwartych puszek czy słoików,
  • produktów wymagających warunków chłodniczych, które przebywały poza lodówką dłużej niż 30 minut,
  • produktów, które miały kontakt z odpadami spożywczymi, komunalnymi lub znajdowały się w kontenerach na odpady,
  • produktów wymagających głębokiego schłodzenia i mrożonek,
  • alkoholu i środków odurzających.

Trudne początki

Czy przez dwa lata swojego funkcjonowania Jadłodzielnia sprawdziła się w Białymstoku? Przez ten czas pojawiały się głosy krytyczne wskazujące na to, że półki bardzo często świecą pustkami, a stojący do punktu niekiedy w kolejkach ludzie, wychodzą z niego z pustymi rękami. Pracownicy Fundacji tłumaczą, że wynika to z popularności tego miejsca. Dostaw od osób i firm jest coraz więcej. Kto czegoś potrzebuje, przychodzi i bierze. Na tym polega przecież idea Jadłodzielni. Zdarzały się podobno sytuacje, kiedy ktoś brał za dużo i ponad swoje potrzeby, ale były one sporadyczne. Krytycy podnosili też fakt, że obsługa pojawia się w lokalu zbyt rzadko, co sprzyja nadużyciom. Obsługa tłumaczy się, że nie chce krępować potrzebujących, którzy często znajdują się w bardzo trudnej sytuacji życiowej.

Mimo tych wątpliwości, Jadłodzielnia działa już prawie dwa lata. Wiele takich punktów w kraju zostało czasowo zamkniętych z powodu pandemii koronawirusa. Jednak białostocki pozostaje czynny pomimo stanu zagrożenia epidemiologicznego. Wynika to zapewne z jego samoobsługowego charakteru, obsługa nie przebywa w nim cały czas i pojawia się w lokalu 3-4 razy dziennie. Wydaje się, że właśnie podczas takich kryzysów, miejsca dzielenia się żywnością są szczególnie potrzebne. Obecnie wiele osób z powodu zamrożenia gospodarki traci pracę i nierzadko środki do zaspokojenia swoich potrzeb, np. zakupu żywności. Inni z kolei mają jej za dużo, np. dlatego, że w pandemicznej panice, zrobili za duże zapasy. Osoby te, przynajmniej symbolicznie mogą się spotkać w Jadłodzielni, a razem z nimi ekologia z solidarnością społeczną.

Zobacz także

Dlaczego w Białymstoku nie będzie drzew?

Teza bardzo śmiała, ale niestety dość prawdopodobna przy głównych ulicach Białegostoku, biorąc pod uwagę sposób...
Monika Pietkiel

9 września 2021 • publicystyka

Co z Programem Wydarzeń Kluczowych?

Cechą białostockiej kultury od zawsze było jej rozproszenie. W porównaniu do innych miast wojewódzkich, Białystok...
Radosław Puśko

12 czerwca 2020 • publicystyka